Sukcesy/porażki dnia dzisiejszego vol.2

Objechałem trochę Rumunie i mam mieszane uczucia, niby klimat jest inny niż na zachodzie, fajnie się jedzie, ale nie wiem czy na dłuższą metę chciałbym tam jeździć non stop. No cóż, może tam jeszcze kiedyś się pojawię, póki co w poniedziałek znów ładuje moje wahadło na Espane.

No ale konkrety Misiu. Co Ci nie pasuje? To, że na granicy klimat lat 90tych i pogranicznicy z „boss give me 5€ to café?”

Ja tam jakiś dużych doświadczeń nie mam bo tylko Tomisoara i albo na starego Borsa albo na Guyle się jeździło ale do dziś nie zapomnę jak ładna węgierska blondyna próbowała mi wytłumaczyć, że spaliła mi się żarówka w pomarańczowej Helli, a brzmiała jakby się krztusiła męskim organem w gardle.

Ps. Mamy piątek, ale jakby ktoś był na dożynkach pod Opolem i miał ciekawe fotki, nie wstydźcie się, podzielcie się z ziomeczkami forumowymi.

Na ciekawe fotki, filmiki i aferki to trzeba poczekać do niedzieli albo poniedziałku rano.

Ostatni raz byłem dwa lata temu i powiedziałem, że nigdy wiecej. Cóź, nie żałuje popijając zimne piwko nad jeziorem w Szwajcarii.

Widać, że Bogol, jak go stać na takie latanie po internecie w Szwajcarii. Nie jeden płakał jak mu przyszła faktura za telefon, jak na szwajcarskim zasięgu pitolił na telefonie albo nie daj Boże internecie.

Cytuj:

No ale konkrety Misiu. Co Ci nie pasuje? To, że na granicy klimat lat 90tych i pogranicznicy z „boss give me 5€ to café?”

Panie kierowniku tej Rumunii to już nie ma i nie będzie. Teraz to przejeżdżasz na odcięciu patrząc że łzami w oczach jak się tu kiedyś pięknie dyskutowało z celnikami że 0 w winiecie to 0 a nie litera O. Ogólnie klimat tamtych tras na Grecję się kończy bezpowrotnie. Kolejek brak, celników brak. Jeszcze chwila i BG przeleci się cała autostrada do tego za savoya będzie się płacić w euro.

Cały klimat jazdy tam to był brak prostych nudnych autostrad tylko kręte dróżki ładne widoki i przystępne ceny. I oczywiście brak problemu z parkingami.

No właśnie, kolejek już nie ma, ruch znikomy, przynajmniej ja na taki trafiłem. Byłem w północnej części Bukaresztu, potem stamtąd leciałem przez Krajową do Targu Jiu, a następnie do samej Oradei rumuńską krajówką... Tam się dopiero wyjechałem. Ogólnie parkingów w ciul, nie ma o czym mówić. Ceny spoko, chociażby w sklepie, jest ok. Po drodze dopiero dowiadywałem się szczegółów, że Rumuni mają coś ala jak nasz sent, czyli to ich "uit" czy jakoś tak. Ogarnąłem wszystko, także bez przygód. Jakoś nie wiem... Jeżeli miałbym wybierać pomiędzy trasami na Rumunie, a na Hiszpanie, to wolę na Hiszpanie lecieć. Niby te drogi mają swój urok, jest kręto, itp. nie pogonisz, ale z czasem chyba by mi to zbrzydło.